O mnie

Cześć, nazywam się Artur Brzeziński.
Od lat żyję pomiędzy zielenią a drogą. Rośliny i podróże to dwie pasje, które z czasem przestały funkcjonować osobno i naturalnie zaczęły się przenikać, tworząc sposób patrzenia na świat, którym dziś dzielę się na tym blogu.
Moja historia z roślinami zaczęła się bardzo wcześnie. Jako dziecko miałem w domu swoją niewielką półkę, na której hodowałem kwiaty „pożyczone” od mamy. Były to pierwsze, nieporadne próby opieki nad czymś żywym, pierwsze obserwacje zmian, wzrostu, reakcji na światło, wodę i uwagę. Wtedy jeszcze nie nazywałem tego pasją, raczej cichą fascynacją, która towarzyszyła mi gdzieś w tle codzienności.
Z biegiem lat ta fascynacja nie zniknęła, przeciwnie – rosła razem ze mną. Z czasem rośliny stały się ważnym elementem mojego życia i przestrzeni, w której funkcjonuję. Dziś moje mieszkanie jest miejscem, w którym zieleń nie jest dodatkiem, lecz pełnoprawnym bohaterem. To przestrzeń, obok której trudno przejść obojętnie – pełna liści, faktur, światła i ciszy, którą potrafią stworzyć tylko rośliny. Każda z nich ma swoją historię, tempo i charakter, a ja nauczyłem się je obserwować i szanować.
Równolegle rosła we mnie druga potrzeba – potrzeba podróżowania. Odkrywanie nowych krajów, przemieszczanie się, zmiana perspektywy i wyrywanie się z rutyny zawsze napawały mnie radością. Podróże dają mi poczucie świeżości i wewnętrznego ruchu. Każdy wyjazd to nowe doświadczenia, zapachy, światło i rytm życia, który na chwilę staje się mój.
Z podróży przywożę do kraju nie tylko zdjęcia i pamiątki, ale przede wszystkim wspomnienia, inspiracje i nową wrażliwość. Czasem jest to konkretna roślina, czasem sposób myślenia o przestrzeni, a czasem zwykła chwila ciszy, która zostaje na dłużej. Wszystko to stopniowo przenika do mojego życia i twórczości.
Ten blog jest zapisem tej drogi. Miejsc, które odwiedziłem. Roślin, które mnie zachwyciły. Historii, które wydarzyły się pomiędzy jednym a drugim. Jeśli bliska jest Ci natura, podróże i uważne patrzenie na świat – rozgość się. To miejsce powstało właśnie po to, by zwolnić, popatrzeć i poczuć trochę więcej.

